Odwiedziło mnie:

niedziela, 18 września 2011

Rozdział 20

~~oczami Julii~~
Rano obudziłam się późno. Justin leżał i nie spał.
- Justin... twój kutas wbija mi się w udo. - powiedziałam prawie szeptem, co było spowodowane kacem.
- Sorry - powiedział i mnie pocałował.
- Ja nic nie pamiętam. Wiem, że paliłam te skręty z SGM, a potem urwał mi się film.
- Tańczyłaś na stole, zrobiłaś mi loda... co tam jeszcze? Pogodziłaś się z Seleną... to tyle.
- Że kurwa co zrobiłam?! - wydarłam się.
- tańczyłaś na stole?
- Nie, nie to...?
- Zrobiłaś mi loda?
- Nie, to też nie. - powiedziałam zdenerwowana, ale po chwili dodałam - fajnie było? ;>
- Zajebiście, kotuś. Pogodziłaś się z Seleną. Ona chciała usunąć dziecko, a ty powiedziałaś, że tak nie można, bo ono nie jest niczemu winne.
- Nawet zaliczając zgona mądrze gadałam. Dobra, idziemy pod prysznic, potem na śniadanie. 
- Śniadanie? Jest 13:00.
- To na obiad, oj tam - powiedziałam wstając. Poszliśmy pod prysznic (oczywiście razem). Potem ubraliśmy się.
- Justin. Weź gdzieś Michała. Chcę pogadać z Zuzką. Pewnie się z nim przespała. - powiedziałam, kiedy wychodziliśmy na śniadanie.
W kuchni siedzieli Zuza i Michał i kończyli jeść tosty.
- Cześć. - powiedziałam i przywitałam się z przyjaciółką buziakiem w policzek.
- Kotuś, ja muszę iść do siebie, zaraz wrócę. Michał idziesz ze mną?
- Nie wiem... nie chce mi się - jak to Michał
- Chodź, nie gadaj - powiedział Justin ciągnąc za sobą Michała i w międzyczasie uśmiechając się do mnie.
Kiedy tylko wyszli, Zuzia się odezwała.
- Jula... Zrobiliśmy to.
- Cieszę się. - powiedziałam i przytuliłam przyjaciółkę.
- A ja właśnie nie wiem, czy się cieszyć.
- Dlaczego? - spytałam siadając koło niej z moimi tostami.
- Bo... nie wiem, sama, po prostu jest jakoś inaczej. Głupio mi.
- Z czasem to przejdzie, zobaczysz.
- Dziękuję, jesteś kochana. Ja jutro wracam do Polski. - powiedziała Zuza, a jej mina momentalnie zrzędła.
- Wiem. Chciałabym wrócić z tobą. Chciałabym iść normalnie do szkoły. Normalnie z Gośką się pokłócić.
- Seeerio? To wy nie jesteście najlepszymi przyjaciółkami? Ona wszystkim tak rozpowiada. - Zuzia mówiła to z bardzo poważną miną, po czym wybuchnęła śmiechem, a ja razem z nią. - kiedy wracają twoi rodzice?
- Mieli być koło 14. Czyli zaraz będą.
W tym momencie usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
- Hej, dzieci. - usłyszałyśmy głos mamy.
- Cześć, dzień dobry - odpowiedziałyśmy.
Rodzice weszli do kuchni.
- Gdzie chłopcy? - spytała mama
- Poszli do Justina na chwilę.
- Wszystko w porządku? Nikt nie zginął? Nikt nie stracił dziewictwa? - spytał tata szukając czegoś w lodówce. na ostatnie pytanie roześmiałyśmy się cicho. - Nie odpowiadajcie. 
- mamo, tato... Chciałabym wrócić do Polski.
- Co?! Na stałe?
- No chyba nie... Ale na jakiś czas?
- A co ze szkołą, karierą, Justinem?
- Do szkoły mogę na rok iść do mojej starej. Kariera... wzięłabym Scootera do Polski, ale on ma jeszcze Justina na głowie... Nie wiem.
W tym momencie do domu weszli Justin i Michał. Weszli do kuchni i zobaczyli nasze smętne miny.
- Co jest? - spytali równocześnie.
- Julia... - mama zaczęła mówić, ale nie pozwoliłam jej dokończyć.
- Chcę wrócić do Polski. Na jakiś rok.
- Co? Jadę z tobą!
- Po co? Przecież ty nawet nie znasz polskiego.
W tym momencie Justin zrobił coś, co mnie zaskoczyło i wzruszyło.
- Jesteś pewna? Od czasu, kiedy zaczęliśmy się spotykać ostro uczyłem się polskiego. I jak widać nauczyłem się - powiedział po polsku. oczywiście nie było to perfekcyjne, ale dało się zrozumieć. Tak się wzruszyłam, że poleciały mi łzy.
- To Justin załatwiony. A kariera? - spytała mama.
Spojrzałam znacząco na Justina.
- Weźmiemy Scootera ze sobą. I on coś poradzi. Możemy dawać koncerty w Polsce.
- A co z twoją szkołą? ja będę chodzić do mojej starej.
- Ja też mogę. Przecież umiem mówić po Polsku.
- W sumie, to rzeczywiście. Jutro wylatujemy.
- To idę do domu. Pakować się, powiedzieć mamie. - powiedział Justin.
- Justin! Jak skończysz, to przyjdź do mnie, wbijemy na jakiś chat i poinformujemy, że wylatujemy na rok.
- Jasne, kotuś. - podszedł i mnie pocałował, po czym wyszedł.
Poszłam do siebie do pokoju i zaczęłam się pakować. Zajęło mi to 3 godziny. Kiedy skończyłam weszłam na kompa. Na TT widziałam, że dużo gwiazd pisało, że fajna impreza. Zaskoczył mnie wpis Seleny. napisała: "@JuliaNowak @justinbieber Przepraszam. Nie chciałam spierdolić wam życia. Wycofuję się. Urodzę dziecko i wyjadę na jakiś czas.". Postanowiłam, że jej nie odpiszę. Widziałam, że belieberki umawiają się na tinychat zaraz. W tym momencie Justin wszedł do mojego pokoju.
- Zaraz beliebers wchodzą na TINY. Wbijamy?
- Jasne
- Cześć beliebers! - powiedział Justin, kiedy weszliśmy na chat.
- Omg, Justin, Julia, Omg - takie coś słyszeliśmy.
- Ok, dziewczyny, weszliśmy tylko, żeby was poinformować, że wyjeżdżamy na rok do Polski. Będziemy tam chodzić do szkoły. Wrócimy za rok. - powiedział Justin. 
- Nie, nie róbcie nam tego. - krzyczały fanki.
- Przecież będziemy się widywać na TINY - wtrąciłam się.
- Możemy zadać kilka pytań?
- Jasne - odpowiedzieliśmy równocześnie.
- Czy Justin jest dobry w łóżku? - przeczytałam pytanie, na co obydwoje z Justinem wybuchnęliśmy śmiechem.
- Śmiesz wątpić? - zaśmiał się Justin.
- Justin, dlaczego przespałeś się z Seleną? - Justin przeczytał pytanie, a na jego twarzy pojawił się smutek. - Nie wiem. Julia powiedziała mi, że jest w ciąży, więc się przeraziłem.
- Czy Justin ma dużego? - przeczytałam i zaczęłam się śmiać.
- Chcesz zobaczyć? - powiedział Justin wstając i odpinając spodnie.
Usłyszeliśmy krzyki i piski.
- Żartowałem - powiedział Justin siadając.
- Justin, zdejmij koszulkę. - przeczytał mój chłopak. - To nie jest pytanie.
- To ja to trochę przerobię. Justin, czy możesz zdjęć koszulkę? Bo ja jestem za - zaśmiałam się.
Justin zdjął koszulkę a wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć. 
- A ja go mogę dotknąć, a wy nie - zaśmiałam się przytulając sie do Justina.
Pogadaliśmy jeszcze trochę z fankami, po czym poszliśmy do parku. Czas mijał nam bardzo szybko. Wróciłam do siebie i poszłam spać. Rano pobudka o 6:00. O 7:00 podjechała po nas limuzyna z kenny'm i Scooterem w środku. Wsiedliśmy wszyscy i pojechaliśmy na lotnisko.
Poszliśmy na odprawę. oczywiście nie obyło się bez płaczu. Wsiedliśmy do samolotu i odlecieliśmy. Poszłam spać. Obudziłam się kilka godzin później i wyjrzałam przez okno.
- Polska - wyszeptałam.


-------------
Przepraszam, że tak długo nie pisałam. Chyba powyżej miesiąca... Może nawet 2. Ale jakoś nie miałam czasu. Dzisiaj się wzięłam i zaczęłam pisać, chciałam, żeby był jak najdłuższy, ale mama i tata mi łażą i nie mogę się skupić <3
Wiem, że rozdział nie zbyt ciekawy, bo pisany na szybko.
Zaniedbałam was, ale i tak was kocham ! <3<3

5 komentarzy: