Odwiedziło mnie:

czwartek, 31 marca 2011

Rozdział 7

Kiedy już się odkleiliśmy poszłam do mamy (taty nie było) i zapytałam się, czy Justin może dzisiaj u nas nocować, bo chciałabym się z nim pożegnać. Na początku mama nie była zbyt ucieszona tym pomysłem, ale w końcu dała się przekonać. Kiedy już wchodziłam po schodach mama powiedziała, że idzie spać i rzuciła tylko szybkie "Nie chcę jeszcze zostać babcią", na co uśmiechnęłam się i poszłam do Justina. gadaliśmy do około 3 w nocy, a później położyliśmy się w moim łóżku i poszliśmy spać, bo Biebs musiał się wyspać na koncert.
Obudziła nas mama koło 12 i nie była chyba szczęśliwa, gdy zastała nas razem w moim łóżku, bo powiedziałam jej, że Justin będzie spać na podłodze. Kiedy pomyślałam o tym, że jutro o tej porze moje życie zmieni się całkowicie, bo nie będzie już w nim Justina od razu spochmurniałam. On to zauważył i zaczął rozmowę:
- Proszę Cię, nie smuć się...
- Staram się, ale nie wiesz nawet, jakie to trudne. Jesteś moim nalepszym przyjacielem
- A Zuza?
- Zuza jest przyjaciółką, a ty przyjacielem
- Tylko przyjacielem? - zapytał już ciszej
- Justin...
- Przepraszam - uśmiechnął się ciepło
- Dobra, czas wstawać - powiedziałam i chciałam wstać z łóżka, ale Justin pociągnął mnie tak, że wylądowałam na nim.
- Buuuuzi chcę - uśmiechnął się łobuzersko
- Gdzieś słyszałam, że przyjaciele się nie całują
- No dobraaa - zrobił smutną minę i mnie puścił. Chciał mnie wziąć na litość, ale ja się nie dałam. Tylko poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, ogarnęłam głowę i chciałam się przebrać i wyjść. Ale byłam tak głupia, że nie zabrałam ze sobą ciuchów. Musiałam owinąć się ręcznikiem i iść po ciuchy. Ale jest jeden problem... Justin siedzi w moim pokoju, a jak wejdę w samym ręczniku, to jeszcze mu stanie. Zaśmiałam się pod nosem i bez innego wyjścia wyszłam w tym ręczniku. Justin siedział w samych boskerkach (fajne, ze Scooby Doo;D) z dziwną miną, ale kiedy mnie zobaczył jego twarz miała jeszcze dziwniejszy wyraz. Od razu chwycił kołdrę i szybko się nią nakrył, ale ja zdążyłam zerknąć i dobrze widziałam, że mu stanął. Zaczęłam się niepohamowanie śmiać, zapominając, że stoję na środku pokoju w samym ręczniku.
- Nie śmiej się ze mnie ! - krzyknął i udał focha - to ty tak na mnie działasz. Po jakiego chuja weszłaś tu w samym ręczniku?
- Po TWOJEGO ! - śmiałam się jeszcze bardziej przez to, co powiedział. W tym momencie do pokoju weszła mama z zamiarem uciszenia nas. Jej mina mówiła, wszystko to, co myślała. W końcu zastała swoją córkę w samym ręczniku i Justina Biebera w samych bokserkach. Moja rodzicielka była w takim szoku, że zamknęła drzwi i biegiem wróciła do kuchni. Od razu po tym incydencie zaczęłam się śmiać. Znowu. Justin chyba też się troche rozchmurzył, bo uśmiechnął się i wystawił rękę, żebym podeszła do niego. Ale ja tylko pomachałam ciuchami, które wyciągnęłam z szafy i wróciłam do łazienki. Za chwilę wróciłam i wygnałam Bieberka do łazienki, żeby się ogarnął. Niedługo później JB pojechał do siebie i szykował się na koncert, który zaczynał się o 19:00. O 16:00 przyjechał po mnie z Kennym i zabrał na koncert. Stałam za kulisami i patrzyłam, jak Justin wczuwa się w to nawet na próbie. Widać, że kocha to co robi. Niedługo po tym zaczęły schodzić się fanki. Cieszyłam się ich szczęściem, bo przecież beliebers to jedna rodzina. Śmiałam się na sam widok tych uśmiechnietych i zapłakanych twarzy. Chwilę później zaczął się koncert. Śpiewał te wszystkie piosenki, na których punkcie miałam obsesję. Nadszedł czas na One Less Lonely Girl. Te wszystkie dziewczyny w pierwszych rzędach miały wipisaną nadzieję na twarzy. Ale niestety. Dzisiaj ja będę to mniej samotną. I to właśnie powiedział Justin.
- Przepraszam Was dziewczyny, ale dzisiaj żadna z was nie będzie moją OLLG. - powiedział patrząc na mnie. W tym czasie rozległy się wrzaski, czy inne odgłosy np. buczenie.
Tancerze podali mi mikrofon, jakbym chciała coś powiedzieć i wzięli krzesełko. Ja trochę zestresowana wyszłam na scenę i powiedziałam po polsku, żeby wiedziały, że jestem jedną z nich.
- Witam was polish beliebers ! Przepraszam was bardzo, że dziś to ja jestem OLLG, ale mimo wszytsko powinnyście się cieszyć razem ze mną, bo zaczynałam tak, jak wy ! na twitterze ! - krzyknęłam już rozluźniona i usiadłam na krzesełko, a Justin zaczął śpiewać. Mimo to, że byłam z nim znacznie bliżej, cieszyłam się, że moje marzenie się spełniło i jestem OLLG.
Po koncercie Justin jechał się spakować i miał lecieć z powrotem do Atlanty. Pojechałam z nim. Byłam z nim w każdej sekundzie.
Staliśmy już na lotnisku. Wokół nas było mnóstwo fotografów. Miałam mokre oczy. Justin z rodziną już miał odchodzić i iść na odprawę, ale go złapałam za rękę i przytuliłam. Nie zwróciłam uwagi na paparazzich i pocałowałam go ! Na oczach wszystkich. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam. On odwzajemnił to. Oderwałam się od niego i zaczęłam płakać. Wokół nas zadawanych było mnóstwo pytań, ale nie zważałam na to. Łzy mi leciały tak bardzo, że nie wiedziałm, co się wokół mnie dzieje. Justin powiedział tylko "Trzymaj się, malutka" i pocałował mnie w głowę. Później odszedł i wsiadł do samolotu. ja tam stałam z mamą i bandą fotografów. Za chwilę samolot był juz w powietrzu, a ja płakałam jeszcze bardziej niż wcześniej. Odleciał. Możliwe, że już nigdy go nie zobaczę. Możliwe, że on juz jutro nie bedzie o mnie pamiętał. Możliwe, że za kilka godzin, jak doleci będzie się całował z Seleną Gomez.
Wsiadłam z mamą do samochodu i odjechałam widząc ten samolot na niebie...
---------------
Liczę na komentarze ;)
http://www.youtube.com/watch?v=KnY_GXTW20I

środa, 30 marca 2011

Coś ode mnie ;)

Cześć ! Na początek chciałam wam BARDZO podziękować za te wszystkie komentarze ! Nawet nie wiecie, jak mi jest miło, jak czytam te wszystkie miłe słowa od nas. Jestem szczęśliwa, że ktoś w ogóle czyta to opowiadanie i docenia moją robotę ;) Zaczęłam pisać to opowiadanie tylko po to, żeby zająć sobie czas. Ale teraz, kiedy tak bardzo oczekujecie nowych rozdziałów czasami NIE NADĄŻAM ! ;) Więc przepraszam was, jeżeli rozdziały nie będą się pojawiały tak często, jak tego oczekujecie. Bo przecież ja też mam naukę i przyjaciół, z którymi się spotykam ;) Nie żyję. wyłącznie życiem Juli i Justina (chociaż w sumie - jego życie to po części moje życie). Ale uwierzcie mi, że się staram. Tym bardziej, jak codziennie moja BFF - Sonia (twitter: @Soonia66 ) przypomina mi o nowych rozdziałach. Postanowiłam zrobić małą sondę, w której możecie głosować, jaki charakter ma mieć dalsza część opowiadania ;> . Znajdziecie ją po prawej stronie bloga.

Ja powoli kończę, ale zanim zakończę tą notkę chcę wam pokazać filmik, który nagrałam. Mój kolega próbuje powiedzieć Biebsowi, że go lubi ;)
http://www.youtube.com/watch?v=KnY_GXTW20I


Follow me on twitter ! @alicjaalovesJB ! <3
#DUUUUZELOVE

poniedziałek, 28 marca 2011

Rozdział 6

Nagle drzwi się otworzyły, a stanęła w nich mama ze Scooterem.

Justin migiem ze mnie zszedł i usiadł obok. Mama wyszła z pokoju z tekstem "Jezus Maria", a Scooter nadal stał i patrzył na nas z dziwnym uśmiechem. Trochę się zawstydziłam. Scott to zauważył, więc postanowił mnie zawstydzić jeszcze bardziej. Powiedział "Pamiętajcie, żeby się zabezpieczać, bo jeszcze nie chcę być wujkiem" i wyszedł. Poczułam, że robię się czerona, więc nakryłam twarz poduszką, na co Justin zaczął się śmiać.
- Co się wstydzisz? Scootera nie znasz?
- Znam, znam... Ale to było dziwne. Jak mogli pomyśleć, że my sie... ten tego... no wiesz...
- Że uprawiamy seks? Jula, ja leżałem na tobie - zaśmiał się - myślę, że każdy by to pomyślał.
- Jak ci to przychodzi z taką łatwością?
- Co? Mówienie o seksie? - śmiał się ze mnie - Przecież mam 17 lat...
- Ja mam 14 i jest mi jakoś trudniej... - uśmiechnęłam się do niego mimowolnie
- To poczekaj jeszcze trochę, malutka - zaakcetował ostatnie słowo i zbliżył swoją twarz do mojej. Kiedy już mieliśmy się całować do pokoju wpadł Scooter z przerażoną miną i krzyknął:
- Nie możecie uprawiać seksu ! Justin trafi za kratki ! To jest nielegalne ! - miał taką minę, że nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać i Justin też.
- Scott, spokojnie. My nie... eee...ten... - spojrzałam na Justina, który ze mnie pizgał. Postanowiłam mu pokazać, ze ja też umiem - My nie uprawiamy seksu - powiedziałam, po czym jeszcze raz zerknęłam na Justina, który spoważniał i powiedział
- Jestem z ciebie dumny, malutka - powiedział i mnie przytulił, już się śmiejąc.
- Dzięki Bogu - powiedział Scooter z wielką ulgą. Wyszedł z pokoju, a zamykając drzwi krzyknął (prawdopodobie do mojej mamy) - wszystko OK ! Mówią, że tego nie robią !
Zaczęłam się śmiać. Justin już chcial mnie całować, ale tym razem się nie dałam i go odepchnęłam
- Co się dzieje? - zapytał zdezorientowany.
- Justin... Ja tego nie chcę... - powiedziałam, wstając z łóżka - To znaczy chcę, ale nie mogę. Ty jutro wyjeżdżasz i co będzie? Może już nigdy się nie zobaczymy, a całując mnie doprowadzasz do tego, że coraz bardziej mi się podobasz - powiedziałam siadając koło niego i spuszczając głowę.
- Podobam ci się? - spytał tak jakby... zdziwiony
- Przecież dobrze wiesz, że tak. Ale do tej pory byłam zafascynowana twoim głosem, dobrym sercem, czy włosami - uśmiechnęłam sie na samą myśł o tej czuprynie - Ale teraz jest inaczej...
- Jula... A myślisz, że mi jest łatwo? Jetseś do tej pory najważniejszą dziewczyną w moim życiu. Znamy się niecałe 2 tygodnie, a czasami mam wrażenie, jakbym znał cię całe życie. Sam nie wiem, co o tym myśleć. Nie wiem... Może to jest tylko przyjaźń? A może coś więcej ? - spytal jakby sam siebie patrząc mi w oczy.
- Justin proszę cię, przestań. Nie chcę się teraz zakochiwać. Nie w kimś kto mieszka tysiące kilkometrów ode mnie. I ty pewnie też...
- Chyba już za późno na tą rozmowę. - powiedział cicho - Ja...
- Nie mów tego ! - krzyknęłam tym samym przerywając mu. Poczułam, jak zalewam się łzami. Justin podszedł, żeby mnie przytulić, ale go odepchnęłam i pobiegłam do łazienki.
Siedziałam tam i siedziałam myśląc o tym co powiedział, albo raczej chciał powiedzieć. On nie może być we mnie zakochany. Jest dla mnie zbyt nieosiągalny. Jutro, kiedy wyjedzie wszystko wróci do normy. Będę belieberką marzącą o swoim idolu. Kogo ja oszukuję? Nigdy nie będzie tak, jak dawniej. Oblałam twarz zimną wodą wróciłam do pokoju, w którym ku mojemu zdziwieniu jeszcze siedział Justin
- Pójdę już - powiedział, po czym wstał i chciał wyjść.
- Czekaj - szepnęłam.
- Co? - spytał odwracjąc się do mnie. Wstałam i przyssałam się do niego, tym samym wtulając się w niego. Miał takie miękkie usta. Czułam się w jego ramionach taka bezpieczna. Jakby już nic nie mogło się zdarzyć...
-------------------
Napisałam kolejny rodział dzisiaj ;)
Podziękujcie Soni (@Soonia66), bo w pewnym sensie to ona zmotywowała mnie do napisania go.
Dajcie komentarze, żebym wiedziała, czy ktoś czyta te moje opowiadanko <3

PS. Przepraszam, że taki krótki, ale zmęczona jestem ;**

Rozdział 5

Weszłam z powrotem do klasy cała zapłakana. Przesiedziałam do końca lekcji, myśląc o tym, jak Justin mógł pomyśleć, że wydałam go. Nie zrobiłabym tego ze względu na siebie. Nie chciałam być sławna, tak jak Jasmine, która się na nim promowała. Zadzwonił dzwonek. Wyszłam z klasy, wzięłam swoją kurtkę z szafki i poszłam do domu. Taty jak zwykle nie było, a mama siedziała w salonie. Trochę się wściekła, że zerwałam się z lekcji, ale jak jej wyjaśniłam, co się stało, kazała mi iść do pokoju i się przespać nie myśląc o rozpuszczonej gwiazdce. Zrobiłam tak, jak kazała. Właściwie nie wiem, dlaczego płakałam. Przecież nie byliśmy razem, ani nic. Ale jednak był dla mnie ważny. Może nie jako on sam, ale jako idol. Ciągle kochałam go jak fanka gwiazdę. Ciągle sluchałam jego muzyki. Wciąż był moim idolem. Praktycznie nic się nie zmieniło od czasu, kiedy go poznałam osobiście. Zasnęłam od razu. Kiedy się obudziłam około 18:00 siedziała przy mnie Zuza. Zerknęlam na telefon, gdzie były 3 nieodebrane i jeden sms, który brzmiał tak "Przepraszam. Nie przemyślałem tego. ". Był to sms od Justina. Chciałam mu napisać, że już się nie gniewam, ale Zuza mnie powstrzymała.
- Nie odpisuj mu tak. Będzie myślał, że wszystko mu wolno i że wszystko mu wybaczysz.
- Ale tak jest...
- To źle. Nie może tak być. Będzie częściej odpierdalał takie akcje. Poczekaj jeszcze trochę. Niech się namęczy - uśmiechnęła się do mni i przytuliła. - Idziesz jutro do szkoły?
- Tak. Przyniosłas mi lekcje?
- Pewnie. Już nawet przepisałam Ci i odrobiłam zadanie domowe.
- Dziękuję ! Jesteś najlepsza. Kocham cię !
- To ja już pójdę. Pa - powiedziała i wyszła z uśmiechem.
Weszłam na twittera, gdzie zobaczyłam wpis Justina "Popełniłem błąd i straciłem jedną ważną dla mnie osobę. Przepraszam, byłem zdenerwowany". Już napisałam w smsie "Wybaczam.", ale nie mogłam tego wysłać, bo pomyślałam o tym, co mówiła Zuza. Miała rację. Posprawdzałam jeszcze inne stronki i wróciłam do łóżka.


Minęło kilka dni. Justin się dobija. Dzwoni, pisze, przeprasza. A ja nic. Chyba naprawdę mu zależy.
Dzisiaj wróciłam ze szkoły i włączyłam TV. Akurat leciał na żywo wywiad z Justinem. Postanowiłam obejrzeć. W między czasie poszłam do kuchni po sok. Kiedy wróciłam Justin akurat udzielał odpowiedzi. Nie slyszałam, jakie było pytanie, ale odpowiedź wbiła mnie w kanapę:

Justin: Popełniłem błąd. Straciłem jedną z ważniejszych osób w moim życiu. Dziewczynę. Nie byliśmy razem, ale przy niej czuję się jak ja, a nie jak gwiazda. A ja palnąłem jakieś głupstwo w nerwch. Ona nie chce mi tego wybaczyć.
Reporterka: Czy to ta dziewczyna? - pokazała okładkę, na której się całowaliśmy
Justin: Tak, to ona. Tęsknię za nią. Była moją że tak powiem przyjaciółką.
Reporterka: Tylko przyjaciółką? Co znaczy ten pocałunek?
Justin: Tak, tylko przyjaciółką. A co do pocałunku, to nie wiem, jak to się stało. To był impuls. I właśnie o to się pokłóciliśmy. Popełniłem błąd mówiąc, że to ona zadzwoniła po reporterów. To było nieprzemyślane, bo przecież była cały czas ze mną i nie miała okazji po nich zadzwonić.
Reporterka: Widzę, że trochę cię dołuję, więc zakończmy ten temat. Chcesz coś jej powiedzieć?
Justin: Tak... Jula, przepraszam. Jutro jest koncert, po którym zaraz wyjeżdżam z Polski. Już nigdy się nie zobaczymy. - uśmiechnął się przez smutek.

Szybko wyłączyłam telewizor, zabrałam kasę i pognałam na postój taksówek. Wsiadłam i poprosiłam, żeby facet zawiózł mnie do telewizji, gdzie Justin Bieber udziela wywiadu. Byłam tam po 10 minutach, bo nie było daleko. Wbiagłam tak, gdzie był Justin. Stałam z boku. Justin akurat coś mówił, kiedy mnie zobaczył. Uśmiechnął się szeroko i wstał z miejsca podchodząc do mnie. Kamera cały czas go śledziła. Podszedł do mnie, podniósł i obrócił kilka razy. Szepnęłam mu "Wybaczam." i mocno go przytuliłam. Ludzie w studiu zrobili wielkie "Awww", po czym Justin wrócił do wywiadu. Szybko zakończył go i zabrał mnie do Mc'donalda.
- Jula, chcę cię odobiście przeprosić. Nie wiem, dlaczego to powiedziałem
- Wszystko OK. Gdybyś nie powiedział tego, że już nigdy się nie zobaczymy, zapewne bym nie przyszła
- No właśnie... - spochmurniał - Nie chcę cię opuszczać. Jesteś dla mnie bardzo ważna.
- Ty dla mnie też. Ale przecież od początku wiedzieliśmy, że będziesz musiał wyjechać. Bedzie mi cię brakować.
- Mnie ciebie też. Ale wiesz co? Nie myślmy teraz o tym. Ja będę odwiedzał ciebie, a ty mnie. A jutro będziesz moją OLLG, prawda? - uśmiechnął się swoim napiękniejszym usmiechem.
- Ja? - nieomal się zaksztusiłam.
- Tak, ty - zaczął się śmiać.
- Nie śmiej się. Pamiętaj, że wciąż jestem jedną z ośmiu milionów belieberek.
- Pamiętam, pamietam.
- Idziemy do mnie? Nie bardzo podoba mi się to, że wszyscy się na nas gapią, a dziewczynka za tobą dostaje zawału - zaśmiałam się.
- Jasne - odwzajemnił śmiech. - Tylko zrobię sobie z nią zdjęcie. - powiedział, po czym podszedł do małej dziewczynki i zapytał się, czy chce zdjęcie i autograf. Uwielbiam w nim, to, że tak kocha swoich fanów.
Siedzieliśmy u mnie w pokoju i graliśmy na kompie. Później położyliśmy się na moim łóżku.
- Skoro jutro wyjeżdzam, to mogę coś zrobić?
- Co? - Nie odpowiedział, tylko mnie pocałował. Przez kilka sekund nie wiedziałam o co chodzi, więc nie odwzajemniłam pocałunku, więc on przestał.
- Przepraszam - powiedział tak cicho, że prawie nie usłyszałam.
Nie odpowiedziałam mu nic, tylko go pocałowałam. Nie wiem, co mi szczeliło do głowy. On to odwzajemnił. Jeszcze nie wyjechał, a ja już tęskniłam. Zaczął mnie całować coraz zachłanniej. Przewrócił mnie na pleci i leżał na mnie.
Nagle drzwi się otworzyły, a stanęła w nich mama ze Scooterem.
---------
Miałam napisać - napisałam.
Sorry za błędy.
Liczę na komentarze, bo bez komentarzy nie będzie nowego rozdziału ;)

poniedziałek, 14 marca 2011

Rozdział 4

ten rozdział może nieco przypominać scenę z filmu "Randka z gwiazdą";D


Jechaliśmy już ok. 10 minut, nie rozmawiając. W końcu odezwałam się:
- Kiedy będziemy?
- Zaraz jesteśmy - uśmiechnął się do mnie tym swoim pięknym białym usmiechem.
Za kilka minut samochód się zatrzymał, a Justin wysiadł i otworzył mi drzwi, na co mimowolnie się usmiechnęłam. Gdy wysiadłam, samochód odjechał. Staliśmy na polanie, na której końcu znajdował się mały stawek.
- Justin... Ale tu pięknie - powiedziałam, ruszając w stronę wody.
- Wiem. Najlepsze miejsce, żeby się ukryć przed światem - powiedział, po czym usiadł na trawie nad stawem.
- Dlaczego chcesz się ukrywać? Przecież masz bajkowe życie. Masz to, o czym chłopacy w twoim wieku mogą marzyć - spojrzałam na niego z ciekawością.
- Ale wszyscy czegoś chcą ode mnie. Koncertów, wywiadów, zdjęć, czy tras. To życie czasami mnie przerasta - mówił, wciąż patrząc w wodę - Ale teraz siedząc z tobą, mogę być po prostu sobą, a nie wielkim Justinem Bieberem - przy tych słowach odwrócił się w moja stronę, patrząc mi prosto w oczy - Masz śliczne oczy - powiedział, zbliżając się do mnie. Nie wiedziałam, czy tego chciałam. Z jednej strony Justin był moim ideałem od zawsze, ale z drugiej - nie chciałam być popularna, jako dziewczyna Biebera. Nie chciałam też, aby Justin okłamywał fanki. Znam ten ból, kiedy mówi "Nie jestem z Seleną Gomez", po czym całuje ją publicznie. Wiem, co czyłuby te fanki. Po mojej małej filozofi, pomyślałam "A co mi tam?". Poczułam usta Justina na swoich. Niewiele myśląc odwzajemniłam pocałunek. Po kilku sekundach Justin oderwał się ode mnie
- Przepraszam - powiedział uciekając wzrokiem gdzieś w prawo.
- Nic się nie stało - usmiechnęłam się do niego.
Przesiedzieliśmy w milczeniu około 15 minut. Później zaczęliśmy rozmawiać. Było mi z nim tak dobrze. Mogłam z nim pogadać o wszystkim i o niczym. Trwalo to kilka godzin. Niestety... Nadszedł czas, kiedy trzeba wracać do rzeczywistości.
- Justin. Już 18:00, a ja idę jutro do szkoły. Muszę się nauczyć na jutrzejszy sprawdzian. - powiedziałam spoglądając nie niego.
- Już dzwonię po Kenny'ego - powiedział, po czym wybrał numer ochroniarza.
Po 10 minutch przyjechała limuzyna. A po 20 minutach byłam już w domu. Pożegnałam się z Justinem uściskiem i buziakiem. Weszłam do domu, gdzie zastałam rodziców oglądających "Licealne ciąże" na MTV. WTF? Od kiedy ich interesują puszczalskie panienki, które się nie zabezpieczają?
- Cześć, mamo, tato - powiedziałam i chciałam iść do siebie, ale mama mnie zatrzymała
- Gdzie byłaś? Lekcje skończyły ci się kilka godzin temu. - zapomniałam, że oni nic nie wiedzą. Powiedzieć prawdę, czy skłamać? Zdecydowałam się na to pierwsze.
- Byłam z Justinem. Zabrał mnie ze szkoły i pojechaliśmy na łąkę - powiedziałam, ale widząc miny rodziców w stylu "oooo. Będzie nowa para w showbiznesie", dodałam - to było kumplowskie spotkanie. Idę się uczyć.
- Dobrze. Na którą jutro masz?
- Na 10, bo przepada mi w-f i chemia.
- To idź się ucz na ten sprawdzian z matmy, a rano zrobię ci śniadanko
- Dziękuję - powiedziałam i poszłam się uczyć. Zanim zrobiłam wszytsko była godzina 22:00. Weszłam na twittera. Wszystkie widoczne tweety były skierowane do @justinbieber . Domyśliłam się, że mój kolega jest online. Napisałam coś w rodzaju: "Dziękuję za cudowny dzień na łące. @justinbieber". Niedługo po tym zobaczyłam tweet Justina "@JulaaaaPL To ja dziękuję. Świetnie się bawiłem". Usmiechnęłam się na sam widok tego tweeta. Napisałam, że jestem offline i poszłam spać.

Rano wstałam koło 8 i zeszłam na dół, gdzie rodzice na mój widok zaczęli dziwnie rozmawiać
- Krzysztof, wiedziałeś, że w tych czasach przyjaciele całują się na koleżeńskich spotkaniach?
- Kochanie. Po tej młodzieży można się wszystkiego spodziewać.
Ignorowałam tych dziwnych ludzi i nalałam sobie soku. Biorąc łyk chwyciłam dzisiejszą gazetę. Widząc okładkę wyplułam całą zawartość mojej jamy ustnej.
- Że co? - wrzasnęłam widząc zdjęcie moje i Justina wtrakcie pocałunku, zaraz pod nagłówkiem: "Justin Bieber już zapomniał o Selenie? Czy szuka pocieszenia u innej?". Teraz zrozumiałam, o czym mówili moi rodzice. Spojrzałam na nich. Poznałam, że spoglądali na mnie z miną "Chcesz nam coś powiedzieć?" Skomentowałam to bardzo krótko
- Tak wyszło.
- Kochanie, masz prawo mieć chłopaka, a Justin ma prawo mieć dziewczynę, ale nie okazujcie sobie uczuć publicznie.
- Mamo: po 1. To nie było publicznie, tylko na opustoszałej łące, a po 2. nie esteśmy razem. To tak wyszło. I tylko raz. Justin jest moim kumplem.
Ubrałam się i w zjebanym humorze ruszyłam do szkoły. Po drodze dogoniła mnie Zuza, która machała mi gazetą przed oczami. Nie zareagowałam. Po prostu wzięłam telefon i wykręciłam numer zapisany jako "Patryk". Chodziło oczywiście o Justina, ale chodziło o to, żeby nikt się nie skapnął. Tak wyglądała nasz razomowa:
- Cześć. Obudziałam Cię? - spytałam
- Nie. Właśnie się ubieram i idę do sklepu
- A czytałeś już dzisiejszą gazetę?
- Jak, skoro dopiero idę do sklepu? - zaśmiał się
- No tak - odwzajemniłam śmiech. - to koniecznie kup i pooglądaj okładkę.
- Co? - zapytał zdezorientowany tym, że karzę mu oglądać okładkę, ale ja się tylko rozłączyłam.
Kiedy weszłyśmy na podwórko szkolne wszyscy się na mnie gapili. Jakoś bezpiecznie dotrwałam do 2 lekcji. Na angielskim do klasy wleciał Justin. Zrobił to  w takim tempie, że nikt go nie zdąrzył powstrzymać:
- Gdzie oni nas tam wytropili? - krzyknął machając gazetą.
- Nie wiem, Justin...
- Julio wyjdź na zawnątrz i porozmawiaj z Justinem - powiedziała całkiem szczerze i spokojnie nauczycielka.
Zrobiłam to, co kazała. Nie zdąrzyłam nic powiedzieć, bo Justin krzyknął:
- A może to twoja sprawka? Może to ty zadzwoniłaś po fotografow? - te słowa mnie przerosły. Nie wiedziałam, że tak o mnie myśli. Rozpłakałam się i weszłam z powrotem do klasy.

-----------
Koniec na dziś. Proszę o ładne komentarze ;)
Sorry za błedy:)
Love <3

czwartek, 3 marca 2011

Rozdział 3

Naprawdę Was przepraszam, ale w tym tygodniu mam maaaasę nauki i nie wiem, kiedy napiszę 4 rozdział...:( Sorry ! <3

Nie wierzyłam, że w moich drzwiach stoi Justin Drew Bieber ! Co prawda miał na sobie kaptur i okulary, ale ja wiedziałam, że to on.
- OMG - szepnęłam - Jestem Julia. Wchodź - dodałam juz głośniej
- Cześć - powiedział wchodząc -jestem Justin
- Wiem - zaśmiałam się i zaprowadziłam go do salonu.
- Niezła chata - powiedział, rozglądając się.
- Pewnie nie taka, jak twoja. Chcesz coś do picia?
- Masz jakiś sok? - spytał siadając na kanapie
- Może być pomarańczowy? - posłałam mu najładniejszy z moich uśmiechów
- Jasne. Mój ulubiony.
- Mój też. - odpowiedziałam i zniknęłam w kuchni. Zaraz wróciłam i podałam Justinowi szklankę.
Pogadaliśmy chwilę, po czym wymieniliśmy się numerami telefonów. Niedługo po tym Justin musiał iść do domu. Przed wyjściem pożegnał się ze mną całusem w policzek, co mnie zaskoczyło. Zamknęłam za nim drzwi i pobiegłam na komputer. Od razu dodałam wpis na twittera "Sok pomarańczowy już zawsze będzie mi się dobrze kojarzył <3". Zaraz zobaczyłam coś dziwnego, co mnie bardzo ucieszyło. Justin napisał: "@JulaaaaPL ja też będę dobrze wspominać sok pomarańczowy". (nick oczywiście wymyślony). Zaraz przybyło mi mnóstwo followersów i pytań typu "O co kaman?". Zastanawiałam się nad tym, co napisał Justin. To znaczy, że polubił mnie? Że podobało mu się u mnie? Bo skoro będzie dobrze wspominał, to chyba znaczy, że mu się podobało... Siedząc i rozmyślając usłyszałam, że mama wróciła do domu. Zbiegłam do niej i opowiedziałam wszystko.
- Widzisz, córciu? Mówiłam, że się uda:) A kiedy powiesz Zuzie o bilecie?
- Chyba jutro po szkole.
Kiedy wrócił tata też mu wszystko opowiadziałam. Później położyłam się spać.

Rano jak zwykle obudził mnie budzik. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Zuza jak zwykle przyszła po mnie i razem poszłyśmy do szkoły. Lekcje mijały zwyczajnie. Na w-fie grałyśmy w zbijaka i tak przywaliłam Gośce, że wszystkie dziewczyny, a nawet pani o w-fu się śmiały. Była ładna pogoda, więc wszystkie przerwy wszyscy spędzali na boisku szkolnym. Na początku 4 przerwy dostałam dziwnego sms-a od Justina. Brzmiał on tak: "Szykuj się na akcję". Zaraz po tym pod szkołę podjechała czarna limuzyna. Wszyscy patrzyli, co się dzieje. Z wypasionego auta wyszedł ochroniaż Biebera - bodajże Kenny - a za nim wysiadł Justin Bieber ! Gośka ze swoją świtą od razu podleciały do nich, ale Kenny je zatrzymał. Justin szedł prosto w stronę ławki, na której siedziałam z Zuzą. Miałam wrażenie, że moja przyjaciółka zaraz padnie na zawał, więc chwyciłam ją i powtarzałam "Wdech, wydech, wdech, wydech";D Kiedy Justin podszedł rzucił szybkie "Cześć" i przywitał mnie uściskiem i buziakiem w polik. Cała szkoła nam się przyglądała, a Zuza patrzyła na mnie z tak jakby mina "nienawidze cię". Może źle to odczytałam. Może to miało być "Czemu mi nie powiedziałaś?". Żeby poprawić jej minę, wyciągnęłam z kieszeni bilet i podałam jej. Dziewczyna już chyba naprawdę zaraz miała paść na zawał. W tym momencie przez całe zgromadzenie przebił sie dyrektor.
- Co się tu dzieje?
- Dzień dobry. Jestem Justin Bieber. Mogę zwolnić Julię z reszty lekcji? - powiedział oczywiście po angielsku. Na szczęście dyro znał ten język.
- Ależ oczywiście ! To dla nas zaszczyt - podniecał się pan Marian
- Dziękuję. - uśmiechnął się Justin - Julia, daj mi swoją torbę i chodź. - powiedział Justin i zabrał mój plecak. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. Nie każdego chłopaka na to stać. Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym wsiadłam z Justinem do limuzyny.
- Gdzie jedziemy? - zaciekawiłam się
- Tam, gdzie nikt nas nie znajdzie ;> - odpowiedział mi mój towarzysz.
-----------
Na dzisiaj koniec. Mi osobiście się rozdział nie podoba...:(
Za wszystkie błędy przepraszam.
następny rozdział zacznę pisac, kiedy będzxie przynajmnije 5 komentarzy pod tym postem:)
LOVE <3