Weszłam z powrotem do klasy cała zapłakana. Przesiedziałam do końca lekcji, myśląc o tym, jak Justin mógł pomyśleć, że wydałam go. Nie zrobiłabym tego ze względu na siebie. Nie chciałam być sławna, tak jak Jasmine, która się na nim promowała. Zadzwonił dzwonek. Wyszłam z klasy, wzięłam swoją kurtkę z szafki i poszłam do domu. Taty jak zwykle nie było, a mama siedziała w salonie. Trochę się wściekła, że zerwałam się z lekcji, ale jak jej wyjaśniłam, co się stało, kazała mi iść do pokoju i się przespać nie myśląc o rozpuszczonej gwiazdce. Zrobiłam tak, jak kazała. Właściwie nie wiem, dlaczego płakałam. Przecież nie byliśmy razem, ani nic. Ale jednak był dla mnie ważny. Może nie jako on sam, ale jako idol. Ciągle kochałam go jak fanka gwiazdę. Ciągle sluchałam jego muzyki. Wciąż był moim idolem. Praktycznie nic się nie zmieniło od czasu, kiedy go poznałam osobiście. Zasnęłam od razu. Kiedy się obudziłam około 18:00 siedziała przy mnie Zuza. Zerknęlam na telefon, gdzie były 3 nieodebrane i jeden sms, który brzmiał tak "Przepraszam. Nie przemyślałem tego. ". Był to sms od Justina. Chciałam mu napisać, że już się nie gniewam, ale Zuza mnie powstrzymała.
- Nie odpisuj mu tak. Będzie myślał, że wszystko mu wolno i że wszystko mu wybaczysz.
- Ale tak jest...
- To źle. Nie może tak być. Będzie częściej odpierdalał takie akcje. Poczekaj jeszcze trochę. Niech się namęczy - uśmiechnęła się do mni i przytuliła. - Idziesz jutro do szkoły?
- Tak. Przyniosłas mi lekcje?
- Pewnie. Już nawet przepisałam Ci i odrobiłam zadanie domowe.
- Dziękuję ! Jesteś najlepsza. Kocham cię !
- To ja już pójdę. Pa - powiedziała i wyszła z uśmiechem.
Weszłam na twittera, gdzie zobaczyłam wpis Justina "Popełniłem błąd i straciłem jedną ważną dla mnie osobę. Przepraszam, byłem zdenerwowany". Już napisałam w smsie "Wybaczam.", ale nie mogłam tego wysłać, bo pomyślałam o tym, co mówiła Zuza. Miała rację. Posprawdzałam jeszcze inne stronki i wróciłam do łóżka.
Minęło kilka dni. Justin się dobija. Dzwoni, pisze, przeprasza. A ja nic. Chyba naprawdę mu zależy.
Dzisiaj wróciłam ze szkoły i włączyłam TV. Akurat leciał na żywo wywiad z Justinem. Postanowiłam obejrzeć. W między czasie poszłam do kuchni po sok. Kiedy wróciłam Justin akurat udzielał odpowiedzi. Nie slyszałam, jakie było pytanie, ale odpowiedź wbiła mnie w kanapę:
Justin: Popełniłem błąd. Straciłem jedną z ważniejszych osób w moim życiu. Dziewczynę. Nie byliśmy razem, ale przy niej czuję się jak ja, a nie jak gwiazda. A ja palnąłem jakieś głupstwo w nerwch. Ona nie chce mi tego wybaczyć.
Reporterka: Czy to ta dziewczyna? - pokazała okładkę, na której się całowaliśmy
Justin: Tak, to ona. Tęsknię za nią. Była moją że tak powiem przyjaciółką.
Reporterka: Tylko przyjaciółką? Co znaczy ten pocałunek?
Justin: Tak, tylko przyjaciółką. A co do pocałunku, to nie wiem, jak to się stało. To był impuls. I właśnie o to się pokłóciliśmy. Popełniłem błąd mówiąc, że to ona zadzwoniła po reporterów. To było nieprzemyślane, bo przecież była cały czas ze mną i nie miała okazji po nich zadzwonić.
Reporterka: Widzę, że trochę cię dołuję, więc zakończmy ten temat. Chcesz coś jej powiedzieć?
Justin: Tak... Jula, przepraszam. Jutro jest koncert, po którym zaraz wyjeżdżam z Polski. Już nigdy się nie zobaczymy. - uśmiechnął się przez smutek.
Szybko wyłączyłam telewizor, zabrałam kasę i pognałam na postój taksówek. Wsiadłam i poprosiłam, żeby facet zawiózł mnie do telewizji, gdzie Justin Bieber udziela wywiadu. Byłam tam po 10 minutach, bo nie było daleko. Wbiagłam tak, gdzie był Justin. Stałam z boku. Justin akurat coś mówił, kiedy mnie zobaczył. Uśmiechnął się szeroko i wstał z miejsca podchodząc do mnie. Kamera cały czas go śledziła. Podszedł do mnie, podniósł i obrócił kilka razy. Szepnęłam mu "Wybaczam." i mocno go przytuliłam. Ludzie w studiu zrobili wielkie "Awww", po czym Justin wrócił do wywiadu. Szybko zakończył go i zabrał mnie do Mc'donalda.
- Jula, chcę cię odobiście przeprosić. Nie wiem, dlaczego to powiedziałem
- Wszystko OK. Gdybyś nie powiedział tego, że już nigdy się nie zobaczymy, zapewne bym nie przyszła
- No właśnie... - spochmurniał - Nie chcę cię opuszczać. Jesteś dla mnie bardzo ważna.
- Ty dla mnie też. Ale przecież od początku wiedzieliśmy, że będziesz musiał wyjechać. Bedzie mi cię brakować.
- Mnie ciebie też. Ale wiesz co? Nie myślmy teraz o tym. Ja będę odwiedzał ciebie, a ty mnie. A jutro będziesz moją OLLG, prawda? - uśmiechnął się swoim napiękniejszym usmiechem.
- Ja? - nieomal się zaksztusiłam.
- Tak, ty - zaczął się śmiać.
- Nie śmiej się. Pamiętaj, że wciąż jestem jedną z ośmiu milionów belieberek.
- Pamiętam, pamietam.
- Idziemy do mnie? Nie bardzo podoba mi się to, że wszyscy się na nas gapią, a dziewczynka za tobą dostaje zawału - zaśmiałam się.
- Jasne - odwzajemnił śmiech. - Tylko zrobię sobie z nią zdjęcie. - powiedział, po czym podszedł do małej dziewczynki i zapytał się, czy chce zdjęcie i autograf. Uwielbiam w nim, to, że tak kocha swoich fanów.
Siedzieliśmy u mnie w pokoju i graliśmy na kompie. Później położyliśmy się na moim łóżku.
- Skoro jutro wyjeżdzam, to mogę coś zrobić?
- Co? - Nie odpowiedział, tylko mnie pocałował. Przez kilka sekund nie wiedziałam o co chodzi, więc nie odwzajemniłam pocałunku, więc on przestał.
- Przepraszam - powiedział tak cicho, że prawie nie usłyszałam.
Nie odpowiedziałam mu nic, tylko go pocałowałam. Nie wiem, co mi szczeliło do głowy. On to odwzajemnił. Jeszcze nie wyjechał, a ja już tęskniłam. Zaczął mnie całować coraz zachłanniej. Przewrócił mnie na pleci i leżał na mnie.
Nagle drzwi się otworzyły, a stanęła w nich mama ze Scooterem.
---------
Miałam napisać - napisałam.
Sorry za błędy.
Liczę na komentarze, bo bez komentarzy nie będzie nowego rozdziału ;)
świetny roz\dział . : *
OdpowiedzUsuńnajlepszy koniec . < 3
pisz szybko następny rozdział !
Pisz NN... ale tym razem szybciej niż ten rozdział :P
OdpowiedzUsuńświetna notka teraz pod koniec fajne zakończenie:P
OdpowiedzUsuń