Odwiedziło mnie:

piątek, 4 listopada 2011

Rozdział 25 (ostatni)

5 lat później !
Była godzina 19. Siedzieliśmy z Justinem w sypialni, kiedy usłyszałam płacz. Płacz Elizabeth. Płacz mojej pięciomiesięcznej córki. Poszłam do mojego skarba i wzięłam dziecko na ręce. Zaczęłam kołysać się delikatnie, aby Elie znów zasnęła. Poczułam, że Justin dotyka mnie z tyłu.
- Skarbie, wiesz co dzisiaj za dzień? - powiedział mój chłopak, przytulając mnie od tyłu.
- Nie - powiedziałam wystraszona - a powinnam?
- Dzisiaj mija dokładnie 6 lat, od kiedy oficjalnie przyznałem, że jesteśmy razem - powiedział i dał mi buziaka w policzek.
Odłożyłam Elie do kojca, gdy się uspokoiła i odwróciłam się do Justina
- I jak to uczcimy - powiedziałam składając pocałunek na jego ustach.
- Idziemy na kolację - uśmiechnął się.
- A co z małą?
- Już załatwione. Opiekunka będzie za pół godziny. I zostanie do rana, bo nie wracamy na noc.
- Jak ja cię kocham - powiedziałam wychodząc z pokoju.
Uszykowaliśmy się na kolację i czekaliśmy na opiekunkę. Byliśmy z Justinem szczęśliwi przez te 5 lat. Od kiedy wyszłam ze szpitala po próbie samobójczej nie było żadnych większych afer. Owszem, zdarzały się kłótnie, jak w każdym normalnym związku. Jednak zrozumiałam jak bardzo go kocham i  byłam w stanie wybaczyć mu wszystko. Od roku mieszkaliśmy razem w domu jednorodzinnym. Kiedy dowiedzieliśmy się o mojej ciąży zaczęliśmy organizować nasze wspólne życie. Justin i ja mieliśmy już bardzo dużo pieniędzy na koncie. Jednak wciąż występowaliśmy. Bo to kochaliśmy. Kiedy przyszła opiekunka my wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta. Podjechaliśmy pod jakiś hotel był wielki i piękny. Podeszliśmy do recepcji.
- Rezerwacja na nazwisko Bieber - powiedział Justin z uśmiechem.
- Pokój 10, na samym dole - powiedziała miła recepcjonistka i podała nam klucz. (łącznie hotel miał 25 pięter)
- Julia, idź do pokoju, ja zaraz przyjdę, tylko jeszcze coś załatwię.
Poszłam do naszego pokoju i zastanawiałam się, co załatwia Justin. Weszłam do naszego pokoju. Był ładny i miał małżeńskie łoże obsypane płatkami róż. Usiadłam na nim i zastanawiałam się, co szykuje Justin. Wiedziałam, że to będzie wyjątkowa noc. Po chwili wszedł Justin.
- Skarbie, chodź.
- Gdzie? - zaczęłam się niecierpliwić.
- Zobaczysz.
Weszliśmy na dach. Był piękny widok na miasto. Na środku był nakryty stół z daniami, a kawałek dalej stał kelner. Zjedliśmy pyszną kolację. Byłam bardzo szczęśliwa. Nie mogę powiedzieć, że to była najpiękniejsza chwila w moim życiu, bo takową była, kiedy pierwszy raz zobaczyłam Elizabeth. Wypiliśmy wino. Kiedy już wstaliśmy i mieliśmy się zbierać, wydarzyło się coś niemożliwego.
- Poczekaj - powiedział Justin, klękając. 
Przykryłam usta ręką. Nie wierzyłam, że to się dzieje.
- Julio Nowak, zgodzisz się za mnie wyjść? - powiedział pokazując mi pierścionek. Był piękny. Do moich oczu napłynęły łzy.
- Tak - wyszeptałam zalana łzami.
Justin założył m pierścionek, wstał i mnie pocałował. Zeszliśmy z dachu i weszliśmy do windy. Już tam Justin zaczął mnie całować. Jego ręce wędrowały po moich plecach (i niżej). Moje dłonie wylądowały pod jego koszulką. Błądziłam po jego klacie. On już zabierał się za zamek od mojej sukienki, ale uderzyłam go tylko w dłonie i powiedziałam, że jesteśmy w windzie.
- Nie ma nikogo - powiedział i kontynuował. 
Tak więc robiło się coraz bardziej namiętnie. Nagle poczuliśmy, że się zatrzymujemy. Byłam jednak pewna, że to nie nasze piętro. Nie chciałam jednak tego przerywać. Nagle drzwi windy się otworzyły i zobaczyliśmy w nich starsze małżeństwo (na oko 65 lat).
Wsiedli do windy.
Justin, jednak nie przerywał.
- Justin ! - krzyknęłam i zaśmiałam się.
- Co? - powiedział, jakby się urwał z innej planety - O, dobry wieczór. - powiedział, kiedy zauważył ludzi.
- Ach, ta dzisiejsza młodzież. - zaśmiał się mężczyzna.
- Przepraszamy, ale właśnie jej się oświadczyłem i chcemy to uczcić, zanim wrócimy do naszej córki - powiedział Justin z uśmiechem.
- Ooo, dziewczyno, to takie romantyczne - powiedziała pani.
Byście widzieli ten widok. Justin był taki napalony, że myślałam, że zaraz wybuchnie. Był poczochrany i wyglądał tak seksownie. W końcu dotarliśmy na sam dół. Wybiegliśmy z windy, potrącając starszych ludzi.
- Przepraszamy - krzyknęliśmy, a oni się zaśmiali.
Otworzyliśmy pokój, weszliśmy i zamknęliśmy się w nim. Momentalnie rzuciliśmy się na łóżko. Po chwili nie mieliśmy ubrań. Byliśmy baaardzo napaleni.
Rano obudziłam się, a Justin jeszcze spał, wtulony we mnie. Chciałam wyjść, ale Justin momentalnie podniósł się z krzykiem "Nie odchodź!". To było takie słodkie.
- Spokojnie, chcę iść do łazienki - zaśmiałam się. Wzięłam prysznic, ubrałam się, a JB ciągle był w łóżku. - Dalej ! - krzyknęłam. - Musimy wracać do Elizabeth.
Na te słowa szybko się podniósł i poszedł do łazienki.
Wróciliśmy do domu, zapłaciliśmy opiekunce. Przebraliśmy się, wzięliśmy Elie i pojechaliśmy do Pattie. W końcu od tygodnie nie widziała swojej wnuczki. Od tego dnia (nocy) wiedziałam, że moje życie będzie idealne i nic go nie spieprzy.


No i ostatnie zdanie, które nigdy nie zaginie:
Potem żyli długo i szczęśliwie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak więc zakończyliśmy to opowiadanie ! <3
Mam nadzieję, że się podobało ;)
Pozdrawiam moich "fanów" i zapraszam na moje drugie opowiadanie:
 http://wymarzony-klopot-bieber.blogspot.com/
Wiedzcie, że kocham was bardzo, bardzo, bardzo ! <3

9 komentarzy:

  1. świetne zakończenie:P

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam szczęśliwe zakończenia:)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny blog świetnie pisałaś kocham Cię!

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo mi się podobał szkoda że już koniec:9

    OdpowiedzUsuń
  5. jednak i tak Cię kocham!

    OdpowiedzUsuń
  6. dlaczego tak szybko skończyłaś?a co tam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Suuuuuuuuper !!
    Szkoda, że koniec :c

    OdpowiedzUsuń
  8. Potrzebuję pomocy z nowym blogiem. Proszę wpadnij i oceń: polineja.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hey I'm new here!! This si my blog http://remembermebabydoll.blogspot.com you can read my story and put a comment!! I'll be happy if you read my story!! it's about justin and barbara palvin

    OdpowiedzUsuń